Co z cenami mieszkań po pandemii? Są wyliczenia. Będzie taniej

Co z cenami mieszkań po pandemii? Są wyliczenia. Będzie taniej

Mieszkanie, zdjęcie ilustracyjne
Mieszkanie, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Fotolia / haralikiri
Spadki cen mieszkań będą wynosić po 5-7 proc. rocznie i potrwają do końca 2022 roku, prognozuje firma Emmerson Evaluation w „Analizie cen transakcyjnych i prognoz dla rynku nieruchomości mieszkaniowych w Polsce. Rynek pierwotny i wtórny”.

„W konsekwencji spodziewamy się postępujących spadków cen mieszkań, które trwać będą do końca roku 2022. Ceny mieszkań będą się obniżać prawdopodobnie o kilka - ok. 5-7 proc. rocznie i zatrzymają się na poziomie ok. 15-20 proc. niższym od szczytu, który był notowany w czasie hossy z przełomu 2019/2020 roku. Oczywiście, na rynku pierwotnym część tej korekty będzie realizowana nie poprzez klasyczne obniżki cen, a poprzez różne bonusy oferowane do zakupionych mieszkań, jak np. gratisowe komórki lokatorskie czy miejsca postojowe” – czytamy w raporcie.

Eksperci przewidują także, że po okresie zastoju rynku, który - ich zdaniem - może potrwać do końca roku, zwiększy się podaż mieszkań na rynku wtórnym.

„Ze względu na ograniczenie podróży, zarówno prywatnych, jak i służbowych, spadnie zainteresowanie mieszkaniami przeznaczonymi na wynajem krótkoterminowy, które były hitem inwestycyjnym ostatnich lat” – wskazano w raporcie.

Obecnie praktycznie wszystkie takie mieszkania trafiły na rynek wynajmu długoterminowego, powodując spadek cen najmu w większości lokalizacji.

„Inwestorzy, którzy ulokowali swój kapitał w nieruchomościach przeznaczonych na wynajem krótkoterminowy mogą odczuć, że w nowej rzeczywistości inwestycje te są niewystarczająco rentowne. W szczególności pod presją znajdą się osoby, które zaczęły inwestować w mieszkania na wynajem, finansując zakupy kredytem hipotecznym. W konsekwencji przewidujemy, że wielu takich inwestorów zdecyduje się na ich sprzedaż i trafią one do obrotu na rynku wtórnym” – napisano dalej.

Zamrożenie rynku

Analitycy przypominają, że pojawienie się pandemii spowodowało zamrożenie rynku w drugiej połowie marca oraz w kwietniu. W tym okresie realizowano na rynku w zasadzie jedynie wcześniej uzgodnione transakcje.

„Od początku maja obserwujemy stopniowy powrót rynku do normalności. Należy jednak podkreślić, że w międzyczasie praktycznie wszystkie banki istotnie zaostrzyły politykę kredytową, podnosząc wymagany poziom wkładu własnego, marże oraz ograniczając akceptowane w liczeniu zdolności kredytowej źródła dochodu” – napisano też w raporcie.

Z drugiej strony, oprocentowanie lokat uległo dalszemu obniżeniu (w wyniku obniżek stóp procentowych), co jeszcze bardziej zachęca osoby posiadające gotówkę do lokowania jej na rynku nieruchomości, dodali eksperci.

„Jednak liczba osób mogąca pozwolić sobie na zakupy gotówkowe jest ograniczona. Z całą pewnością więc ograniczenie akcji kredytowej będzie miało odczuwalny wpływ na wolumen zawieranych transakcji w kolejnych miesiącach bieżącego roku. Do spadku realnego popytu na rynku nieruchomości w znacznym stopniu będą przyczyniać się m.in.: nieunikniony wzrost bezrobocia, cięcia płac w wielu firmach oraz ogólna niepewność. Ponadto część osób pierwotnie planujących zakupić mieszkanie na własne potrzeby przeniesie swoje zainteresowanie w kierunku działek i domów. Wzmożone zainteresowanie tym rynkiem jest obserwowane już teraz, a u podstaw tego trendu jest postrzeganie peryferyjnych lokalizacji jako bezpieczniejszych w czasach zagrożenia epidemiologicznego” – czytamy dalej w materiale.

Czytaj też:
Spadków cen mieszkań nie będzie. Ruch na rynku nieruchomości wraca do czasów sprzed pandemii