Reforma sądów przyszła za późno. Pozywający nie chcą korzystać z nowych przepisów

Reforma sądów przyszła za późno. Pozywający nie chcą korzystać z nowych przepisów

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Decyzja o pozwaniu kredytodawcy nie jest łatwa. Obserwujemy rosnące zadłużenie w banku mimo jego spłaty i do pewnego czasu czekamy na rozwiązanie systemowe lub sensowną propozycję ugodową. Aż pewnego dnia przelewa się czara goryczy i podejmujemy decyzję. Czujemy już, że kamień spadł nam z serca, tymczasem za rogiem czai się kolejne wyzwanie.

Skoro pozywam bank, muszę zdecydować do jakiego sądu skieruję pozew. Od strony czysto prawnej nie powinno być żadnej różnicy między pozwaniem banku w Warszawie a w innym sądzie okręgowym na terenie kraju. Oba sądy stosują tę samą procedurę i orzekają zgodnie z powszechnie obowiązującym prawem. W praktyce sporów frankowych wybór ten może jednak czynić ogromną różnicę.

Przede wszystkim – w siedzibie pozwanego, ale…

Actor sequitur forum rei, mówi słynna łacińska paremia. Oznacza to, że pozew składa się w sądzie pozwanego. Jest to też podstawa polskiej procedury cywilnej. Zasada nie byłaby jednak zasadą, gdyby nie przewidziano od niej wyjątków. I tak od listopada 2019 r. klient banku, jeśli pozywa swojego kontrahenta w związku z zawartą między nimi umową, może skierować pozew do sądu swojego miejsca zamieszkania. W efekcie od 2020 r. do sądów pozawarszawskich (większość banków ma siedzibę w Warszawie) również wpływają pozwy frankowe.

Czytaj też:
Ministerstwo Sprawiedliwości wydało zgodę. W sądzie powstanie wydział dla frankowiczów

Reforma przyszła zbyt późno

Sąd Okręgowy w Warszawie zbyt długo czekał na tę reformę. Do listopada 2019 r. zdążył już wydać tak wiele korzystnych rozstrzygnięć dla kredytobiorców, że wiele z nowych pozywających nie chce przecierać szlaków w swoim sądzie. W efekcie reforma nie przyniosła zbytniego odciążenia Sądu Okręgowego w Warszawie.

Dopóki sądy w pozostałych częściach kraju nie „rozpędzą się” w rozstrzyganiu sporów na tle umów frankowych (i rozstrzyganiu ich na korzyść dla klienta banku), dopóty Warszawa będzie obiektem szturmu kredytobiorców.

A sytuacja jest trudna. Bywało, że Sąd Okręgowy w Warszawie zapytywał, czy kredytobiorca nie rozważa cofnięcia pozwu, bo pierwsza rozprawa zostanie wyznaczona na drugi kwartał 2022 r. Powód nie zrezygnował? Poczeka cierpliwie w kolejce.

Czytaj też:
Frankowicze mają nowy „patent” w walce z bankami. Chcą ruszyć z kolejnym pozwem

Warszawa będzie działać sprawniej?

Już rok temu szerzyły się doniesienia medialne, że co piąty pozew wpływający do Sądu Okręgowego w Warszawie to pozew frankowy przeciwko bankowi. Do dziś sytuacja nie uległa poprawie, a w roku 2021 spodziewany jest kolejny rekord.

Jednak w efekcie warszawski sąd działa zdecydowanie najsprawniej i orzecznictwo jest w nim najpewniejsze.

Powód długo czeka na pierwszą rozprawę, jednak w większości przypadków sąd działa zdecydowanie i przeszkody proceduralne (jak szukanie świadków po całej Polsce czy szukanie odpowiedniego biegłego) nie przedłużają tu procesów.

Historia zna już takie przypadki

Wiemy wszyscy, że aby czegoś dokonać najpierw trzeba zacząć to robić. Nie sposób przygotować się zawczasu i w pełni zorganizowanym przyjąć pierwszych klientów/petentów. Rozwiązania znajdują się w miarę przyrostu zapotrzebowania na daną usługę. Sądownictwu również znane są te reguły.

Czytaj też:
Przygniotły cię długi? Jest ratunek. „Największe wygrane moich klientów”

Szczególnie Sądowi Rejonowemu w Elblągu. Z przeciętnego polskiego sądu rejonowego stał się on w latach 2012-2018 główną placówką rozpoznającą sprawy o zapłatę z umów kredytów/pożyczek. Sprawy kierowane są do niego w tysiącach rocznie przez jednego z największych polskich windykatorów.

W efekcie Sąd Rejonowy w Elblągu utworzył kilka dodatkowych wydziałów cywilnych i stał się obok Warszawy i Lublina, gdzie mieści się sąd elektroniczny, jednym z najczęściej orzekającym w sprawach niespłaconego zadłużenia.

Zdaje się, że Sąd Okręgowy w Warszawie również zastosuje to rozwiązanie. Pojawiły się pierwsze doniesienia medialne o planach utworzenia dodatkowego wydziału w Sądzie Okręgowym w Warszawie, specjalnie dedykowanego dla sporów frankowych.

Sądy na prowincji są w tyle, ale do czasu

Na chwilę obecną w pozostałych sądach okręgowych ciągle nie do końca wiemy, czego się spodziewać. Bywają składy orzekające, które są zdecydowane i prowadzą proces bardzo sprawnie. Z drugiej strony często można spotkać się z trudnościami w rozpoznaniu sprawy. Rozprawy bywają wyznaczane w długich odstępach czasu, a nakłanianie stron do ugody jest nieprzeciętnie częste w porównaniu z innymi sprawami cywilnymi.

Potrafimy tracić lata na szukanie świadków i czekanie na wolną salę w sądzie, który ma ich przesłuchać, podczas gdy możemy już odebrać zeznania na piśmie.

Zdarza się, że sędzia jest zwolennikiem odfrankowania, a nie unieważnienia umowy. Wtedy pojawia się problem ze znalezieniem odpowiedniego biegłego do przeliczenia kredytu. Ta sytuacja nie będzie jednak trwać w nieskończoność. Chociaż liczba pozwów kierowanych do tych sądów jest ciągle nieporównanie mniejsza od tej, która trafia do Sądu Okręgowego w Warszawie, to jednak z każdym miesiącem takie powództwa są składane w coraz większej liczbie. Każda sprawa przeciera drogę dla następnej. Przełom będą stanowić kolejne uchwały i wyroki wydawane w sprawach frankowych przez Sąd Najwyższy.


Magdalena Pledziewicz: Radca prawny. Prawo na UMK w Toruniu ukończyła w roku 2011, od 2015 r. wpisana na listę radców prawnych przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Toruniu pod nr Tr-1079. Od 2016 r. zajmuje się sprawami związanymi z rynkiem finansowym ze szczególnym uwzględnieniem ochrony praw konsumenta w sporach z instytucjami finansowymi. W latach 2019-2020 ekspert zewnętrzny w biurze Rzecznika Finansowego. Właścicielka Pledziewicz Kancelarii w Toruniu.
Źródło: Wprost