Od czasu II wojny światowej głód mieszkań w Holandii nie był tak ogromny jak obecnie. W niedzielę w Amsterdamie odbył się protest, którego uczestnicy wzywali rząd do podjęcia działań w kierunku zwiększenia podaży nieruchomości. Początkowo organizatorzy chcieli zorganizować protest na najważniejszym placu miasta, czyli Dam, ale wobec tego, że zapowiedziało się bardzo wielu chętnych, władze zadecydowały o przeniesieniu go do parku Westerpark.
Na miejscu pojawili się przedstawiciele ponad 200 różnych stowarzyszeń i organizacji z całego kraju, a niezadowolenie wyraziło w sumie kilka tysięcy osób.
Ceny domów rosną, a lista oczekujących na mieszkanie socjalne wydłuża się od lat. Według przywołanego przez serwis „NL Times” eksperta, w Holandii brakuje koło 300 tys. mieszkań. W Holandii brakuje mieszkań z właściwie tych samych powodów, co i u nas. Drożejące materiały budowlane, brak pracowników fizycznych, kupowanie przez tych, których stać, dodatkowych mieszkań na wynajem, co winduje ceny dla wszystkich innych.
„Setki tysięcy osób od lat znajduje się na liście oczekujących, ceny domów poszybowały w górę jak rakieta, a liczba bezdomnych podwoiła się w ciągu ostatnich dziesięciu lat” – mówili przez megafon organizatorzy protestu.
„Gdzie jest opór?”
Kolejny protest odbędzie się 17 października w Rotterdamie.
Ostatni raz ludzie w Holandii demonstrowali przeciwko niedoborowi mieszkań w kraju w latach 80-tych. Profesor rynku mieszkaniowego Peter Boelhouwer przyznał w rozmowie z serwisem, że „czekał na ten moment”. – Od lat myślę: gdzie jest społeczne niezadowolenie? W latach 80. był większy opór, choć teraz sytuacja jest bardziej beznadziejna – zauważył.
Czytaj też:
Co czwarta hipoteka na pół miliona złotych. Nie ma powodów, by ceny mieszkań zaczęły spadać