Domy bez pozwolenia. Projekt na zasadzie: „a kto mówił, że się nie da?”

Domy bez pozwolenia. Projekt na zasadzie: „a kto mówił, że się nie da?”

Budowa domu
Budowa domu Źródło:Shutterstock / B Brown
Kto chce wybudować dom bez dodatkowych formalności, musi złożyć oświadczenie, że dom w uproszczonej procedurze będzie służył jemu, a nie zostanie sprzedany. Jak jednak później to wyegzekwować? To jeden z problemów, na które zwraca uwagę Mariusz Okuń, rzeczoznawca budowlany.

Projekt dotyczący domów bez dodatkowych formalności został przyjęty przez rząd i trafił do Sejmu. Ustawę po drugim czytaniu odesłano do połączonych sejmowych Komisji Infrastruktury i Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Posłowie opozycji zgłosili poprawki. Konfederacja zaproponowała, by uproszczoną procedurą objąć domy o powierzchni nie do 70, a 100 mkw.

Rzeczoznawca budowlany Mariusz Okuń zwrócił uwagę, że projekt, który przed kilkoma dniami wyszedł z rządu, zawiera wiele elementów, o których nie było mowy na etapie prac rządowych.


– Pomimo sprzeciwu środowiska, legislacyjny walec jedzie dalej. Niestety omawiany projekt zawiera wiele nowych istotnych zmian i powinien trafić do ponownych uzgodnień, a nie być na siłę dopychany kolanem – zauważył w rozmowie z „Wprost”.

Wskazał na wprowadzenie nowego uproszczenia w procedurze zgłoszenia, która polega na wyłączeniu możliwości zgłoszenia przez organ administracji architektoniczno-budowlanej sprzeciwu do dokonanego przez inwestora zgłoszenia takiej budowy. W rezultacie, do budowy będzie można przystąpić od razu po doręczeniu organowi administracji architektoniczno-budowlanej takiego zgłoszenia.

– Wydanie warunków zabudowy (w przypadku braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego) z planowanych już nierealnych 30 dni został zmniejszony do 21 dni, stosując zasadę „a kto mówił, że się nie da?” – zauważa nasz rozmówca.

Trzy fikcyjne oświadczenia

W projekcie znalazły się proponowane treści oświadczenia, pod którymi miałby się podpisać inwestor. Mariusz Okuń przekonuje, że są nieprecyzyjne i mogą zostać zmienione w przyszłości, dzięki czemu dom budowany na własne potrzeby stanie się domem na sprzedaż. Inwestor ma więc oświadczyć, że planowana budowa jest prowadzona w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych, ale jak przekonuje nasz rozmówca, inwestor może „zmienić zdanie” w trakcie budowy i zamiast domu dla siebie, przygotować budynek na sprzedaż. Jeszcze bardziej kuriozalnie brzmi oświadczenie, że inwestor „przyjmuje odpowiedzialność za kierowanie budową w przypadku nie ustanowienia kierownika budowy”

– Cała odpowiedzialność spada na inwestora, który nie jest świadomy tak naprawdę, jakie bierze na siebie obowiązki. Podobnie iluzoryczne jest trzecie oświadczenie, zgodnie z którym „dokumentacja dołączona do zgłoszenia jest kompletna”. Nieposiadający stosownej, pełnej wiedzy inwestor oczywiście oświadczy w dobrej wierze, że do dokumentacja jest kompletna, bo nie będzie miał świadomości, że jest inaczej – wyjaśnił Mariusz Okuń.

Czytaj też:
Dom bez pozwolenia to problemy odłożone w czasie. Ekspert punktuje rządowe pomysły