Ceny materiałów budowlanych poszybowały. W najlepszym razie wzrost o kilkanaście procent

Ceny materiałów budowlanych poszybowały. W najlepszym razie wzrost o kilkanaście procent

Budowa domu
Budowa domu Źródło: Newspix.pl
Niektóre kategorie materiałów budowlanych zaliczyły w ciągu roku wzrost cen o 50-60 proc. Ceny płyt OSB poszybowały o 124 proc. Mimo cen zapotrzebowanie jest ogromne, a fabryki nie nadążają z realizacją zamówień.

Ceny materiałów budowlanych nie rosną, one szybują. Regularnie monitoruje je Grupa Polskie Składy Budowlane. O ile jeszcze w styczniu dynamika cen materiałów budowlanych prezentowała trend spadkowy, to w kolejnych czterech miesiącach nastąpiło mocne odbicie cen w górę, w efekcie którego średnia dynamika cen z zaledwie 1 proc. we wrześniu 2020 r. wzrosła w lipcu do rekordowego pułapu 8,3 proc. – informuje serwis Rynek Pierwotny, który wziął na warsztat monitoring cen.

Nic nie potaniało. Takiej sytuacji do tej pory nie było

Rekordowy pułap budzi respekt i obawy. O ile w lipcu średnia dynamika wzrostu cen wyniosła 8,3 proc., to we wrześniu poszybowała do prawie 22 proc. Wzrosły ceny właściwie wszystkiego, co jest potrzebne do wybudowania domu. Największy wzrost zaliczyły: płyty OSB (wzrost r/d/r o 124,7 proc.), sucha zabudowa (60,1 proc.), izolacje termicznych (53,1 proc.). Ceny dachów i rynien wzrosły średnio o 16 proc., narzędzia o 14,4 proc., a towary z kategorii „ogród i hobby” o 13 proc.

Żadna z grup towarowych nie zanotowała cenowego regresu r/d/r, co zdarzyło się bodaj po raz pierwszy w historii publikacji trendów cenowych PSB.

Rozgrzany rynek to ryzykowny rynek

Z punktu widzenia budujących dom oraz kupujących mieszkanie to bardzo złe wiadomości, bo ceny materiałów stanowią nawet 50 proc. kosztów budowy. A przecież w górę idą nie tylko ceny materiałów, lecz i wynagrodzenia pracowników, ceny energii. Gdyby zakładom produkcyjnym udało się dostarczać na rynek więcej materiałów, sytuacja uległaby poprawie. Większość fabryk pracuje jednak na 100 procent mocy, a i tak nie są w stanie odpowiedzieć na szalone zapotrzebowanie deweloperów. Całkiem realne jest ryzyko, że z powodu braku materiałów firmom nie uda się oddać w terminie inwestycji, co skutkować będzie koniecznością płacenia klientom kar za opóźnienie. Może to stworzyć niebezpieczną sytuację, w której najsłabsi deweloperzy, którzy do tego błędnie oszacowali kosztorysy pracy i nie uwzględnili podwyżek, nie podołają i nie dokończą rozpoczętych inwestycji.

Czytaj też:
„Dom bez pozwolenia” to potencjalne źródło kłopotów. Prawnicy odradzają

Opracowała:
Źródło: Grupa PSB / Rynek Pierwotny