Żaden kupujący nie ma z nimi szans. Czy czas ograniczyć działalność funduszy inwestycyjnych?

Żaden kupujący nie ma z nimi szans. Czy czas ograniczyć działalność funduszy inwestycyjnych?

Budowa domu, zdjęcie ilustracyjne
Budowa domu, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Materiały prasowe
Dysponujące milionami złotych fundusze inwestycyjne na pniu mogą wykupić całe osiedla. Indywidualni klienci nie mogą z nimi konkurować, pozostaje im co najwyżej odkupić mieszkanie, które fundusz z czasem wystawi na sprzedaż. Jego cena będzie już jednak sporo wyższa. Czy ministerstwo powinno przyjrzeć się tym spekulacyjnym praktykom?

Spacer po mieście wystarczy, by upewnić się w przekonaniu, że w Polsce buduje się bardzo dużo. Kiedy jednak przychodzi do kupowania, niejednokrotnie okazuje się, że w budynkach, które zostaną oddane użytku za 2-3 kwartały, nie ma już nawet jednego niezarezerwowanego mieszkania. To dowodzi, jak bardzo rozgrzany jest rynek, skoro nawet przysłowiowe dziury w ziemi sprzedają się w ciągu kilku tygodni od rozreklamowania nowej inwestycji.

Fundusze dopiero się nad Wisłą rozpędzają

W największych miastach swój udział w tym, że mieszkania tak szybko się wyprzedają, mają również fundusze inwestycyjne, na ogół zagraniczne. Dysponują ogromnymi pieniędzmi, więc mogą sobie pozwolić na zakupy hurtowe – kilka spotkań z przedstawicielem dewelopera i na stole ląduje umowa na nawet 100 mieszkań. Jej strony wychodzą zadowolone. Deweloper ma finansowanie całej inwestycji, nie musi też „użerać się” z pojedynczymi kupującymi. Fundusz, dzięki temu, że kupuje hurtowo, może liczyć na pewne zniżki.

Fundusze mieszkaniowe z kapitałem zagranicznym wykupiły już 7 tys. mieszkań w Polsce; często są to całe osiedla. Los tych mieszkań jest różny. Niektóre są wynajmowane, inne od razu trafiają do sprzedaży, ale po cenie wyższej niż cena zakupu, jeszcze inne miesiącami stoją puste, bo fundusz odsprzeda je dopiero wtedy, gdy ceny nieruchomości wzrosną o kolejne 10-15 proc. W ten sposób fundusze dokonują spekulacji: najpierw kupują mieszkania (a więc wyjmują z rynku lokale, które nie trafią tym samym do nabywców indywidualnych), a później czekają, aż ich cena odpowiednio wzrośnie i dopiero wtedy je odsprzedają.

Fundusze przysłużyły się najemcom

Aktywność funduszy uważa się za jeden z powodów, dla których ceny nieruchomości rosną. Oczywiście, nie należy ich wyłącznie demonizować. Korzyścią wynikającą z aktywności funduszy jest rozbudowanie segmentu najmu instytucjonalnego, a więc takiego, w którym najemca zawiera umowę z nie z osobą indywidualną, a firmą. Wzrasta liczba lokali do wprowadzenia się, a zasady najmu w pewien sposób „cywilizują” – umowa jest klarowna, wynajmujący odprowadza podatki (co wcale nie jest standardem w przypadku wynajmujących będących osobami fizycznymi). Rosnąca aktywność funduszy jest więc korzystna dla najemców, co nie zmienia faktu, że fundusze doprowadzają do podnoszenia cen na rynku sprzedaży.

Eksperci, z którymi rozmawiał serwis prawo.pl uważają, że spekulanci zarabiają obecnie w granicach 10-15 proc. rocznie w zależności od lokalizacji i konkretnej inwestycji.

Czy ministerstwo powinno interweniować?

Problem jest doskonale znany Ministerstwu Rozwoju i Technologii. W rozmowie z serwisem poinformowało ono, że obecnie trwa badanie dotyczące rynku deweloperskiego w Polsce, w tym skali inwestycji realizowanych na rzecz inwestorów instytucjonalnych. Jego wyniki powinny być dostępne na początku 2022 r.

„MRiT nie planuje na razie ograniczać zakupów lokali, natomiast analizowane są inne możliwości uporządkowania i zabezpieczenia rynku mieszkaniowego przed konsekwencjami takich działań. Szczególna uwaga resortu zwrócona jest także na problem pustostanów, tj. mieszkań które po nabyciu mieszkanie nie są wynajmowane, a służą jedynie jako forma gromadzenia kapitału w oczekiwaniu na wzrost jego wartości. Aktualnie jednak jest zbyt wcześnie, aby można było mówić o konkretnym projekcie rozwiązań legislacyjnych” – czytamy.

Czytaj też:
Zakopiańczyków nie stać na życie w swoim mieście. Apartament w piwnicy albo wyprowadzka


Opracowała:
Źródło: prawo.pl