Miliarder wyłożył pieniądze na akademik bez okien. To zachęci studentów do wychodzenia z pokojów, przekonuje

Miliarder wyłożył pieniądze na akademik bez okien. To zachęci studentów do wychodzenia z pokojów, przekonuje

Projekt Munger Hall
Projekt Munger Hall
Miliarder Charlie Munger wyłożył pieniądze na budowę akademika w Kalifornii. Sypialnie będą pozbawione okien, bo biznesmen przekonuje, że dzięki temu młodzi ludzie chętniej będą się socjalizować w przestrzeniach wspólnych. Władze uniwersytetu przyklasnęły pomysłowi.

W polskich mediach często piszemy o „patodeweloperce”, czyli sposobie projektowania budynków, które nie służą człowiekowi i nie sprawiają, że będzie się dobrze czuł w zaprojektowanej przestrzeni. Ciasne mieszkania, źle zaplanowana przestrzeń, ogród, który w rzeczywistości jest kawałkiem trawnika – na polskim podwórku mamy niestety setki takich przykładów. Taki sposób projektowania nie jest jednak wyłącznie naszą bolączką.

Jak nazwać plany budowy akademika Uniwersytetu Kalifornijskiego z siedzibą w Santa Barbara (UCSB), w którym 90 proc. pokoi ma być pozbawionych okien? Każde okno to dodatkowy koszt, ponadto konieczność wstawienia kilkaset okien wydłuża czas budowy. Łatwiej też zaprojektować budynek, w którym ścianami działowymi wyodrębni się dziesiątki pokoi. Architekci, którzy na co dzień budują rezydencję z wielkimi oknami, nie dostrzegli nic dziwnego w wymogach klienta i naprawdę zaprojektowali budynek, w którym znajduje się kilkaset ciasnych pokoi, które wyglądają jak izolatki dla osób na kwarantannie.

Na 11 piętrach ma zamieszkać 4,5 tys. studentów. Pokoje będą tak małe, że zmieści się tam tylko łóżko, szafa i biurko.

twitter

Akademik bez okien już stoi w Michigan

W tej historii pojawia się jeszcze jedna ważna postać. To miliarder Charlie Munger, wiceprezes Berkshire Hathaway, potężnego holdingu, który zarządza przede wszystkim firmami ubezpieczeniowymi. Munger od lat jest partnerem biznesowym Warrena Buffeta, jednego z najpotężniejszych biznesmenów świata. Miliarder wyłożył na akademik 200 mln dol. (cały projekt ma się zamknąć w kwocie 1,5 mld dol.).

To nie pierwszy hojny gest Mungera wobec kuźni wiedzy. W 2013 roku wyłożył 110 mln dolarów na akademik, z którego korzystać mogą studenci jego alma mater, czyli Uniwersytetu Michigan. Była to największa jednorazowa darowizna w historii tej znanej uczelni i być może dlatego szkoła zgodziła się na realizację pomysłu swego zdolnego absolwenta. Pieniądze pokryły 75 proc. kosztów budowy ogromnego akademika, w którym tylko niewielka część mieszkańców ma dostęp do okien. Munger przekonał władze uczelni, że to świetny projekt. Brak okien spowoduje, że studenci chętniej będą wychodzić z pokoi, by spędzać czas w przestrzeniach wspólnych, które doświetlone są w sposób naturalny. Dzięki temu będą nieustannie nawiązywać relacje, wymieniać spostrzeżenia, a od tego już tylko krok do jakichś wspólnych projektów. Tyle założenia.

Tak mają wyglądać moduły akademika

Architekt odchodzi i pisze o eksperymencie społecznym

Teraz ten sam pomysł Munger chce zaszczepić w słonecznej Kalifornii. Gdy tylko ujawniono projekt, zawrzało w lokalnych mediach, ale nie skłoniło to władz uniwersyteckich do odcięcia się od pomysłu. Na znak protestu rezygnację złożył członek w Komitetu ds. Przeglądu Projektów UCSB. „Plan akademika bez okien jest dla mnie nie do przyjęcia z perspektywy architekta, rodzica i człowieka” – napisał w oświadczeniu Dennis McFadden.

McFadden nie zgadza się z argumentami władz uniwersyteckich, że realizacja „wizji Charlie’go”, jak określa się projekt, okaże się korzystny dla startujących w dorosłość studentów. W swoim liście otwartym przypomniał wyniki wielu badań, które jednoznacznie dowodzą, że pozbawienie ludzi dostępu do światłą dziennego pogarsza ich stan psychiczny i fizyczny.

„Projekt Munger Hall ignoruje te dowody i przyjmuje, że są one bez znaczenia (...) To »wizja« pojedynczego darczyńcy. Budynek jest społecznym i psychologicznym eksperymentem o nieznanym wpływie na życie i rozwój osobisty studentów, którym uniwersytet powinien służyć” – czytamy dalej.

Obecnie największym akademikiem na świecie jest Bancroft Hall Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, w którym mieszka 4 tys. studentów i który składa się z wielu skrzydeł otaczających liczne dziedzińce z ponad 25 wejściami.

– Dla porównania: Munger Hall to jeden budynek z dwoma wejściami, w którym zamieszka 4,5 tys. studentów- napisał McFadden. Gdyby przeliczyć, ilu ludzi przypadnie na powierzchnię mieszkalną, architekt akademik mógłby zostać zaklasyfikowany jako ósma najgęściej zaludniona dzielnica świata (siódme miejsce w tej kategorii zajmuje jedna z dzielnic stolicy Bangladeszu, Dhaki). – Akademik byłby w stanie pomieścić wszystkich studentów Uniwersytetu Princeton lub wszystkie pięć college'ów Claremont. To kampus uniwersytecki w pudełku – wywodził dalej McFadden.

Czytaj też:
Kolejki jak za Gierka i „patodeweloperka”. „Kanapa ma głębokość siedziska jak muszla klozetowa”

Wirtualne okna mają dać złudzenie, że niczego nie brakuje

Krytyka z różnych stron nie spowodowała, że władze uniwersyteckie odstąpiły od planów budowy akademika - wprost przeciwnie, na stronie internetowej uczelni przeczytamy, że projekt jest "wizjonerski" i "urzekający". Ogłosiły za to wprowadzenie do projektu usprawnień, dzięki którym brak okien będzie mniej dotkliwy. Otóż pokoje będą wyposażone w „wirtualne okna”, które „będą miały w pełni zaprogramowany system kontroli rytmu dobowego, aby w znacznym stopniu odzwierciedlać poziom oświetlenia i temperaturę barwową naturalnego światła dziennego” – czytamy w oświadczeniu. Ponadto świeże powietrze ma być wyłączane do pokoi poprzez system wentylacji. Władze wzięły sobie do serca również ostrzeżenia o tym, że projektowany budynek może się okazać śmiertelną pułapką w razie pożaru i zadecydowały o zleceniu zaprojektowania dodatkowych wyjść ewakuacyjnych.

twitter

Źródło: CNN / Independent