Dwa uderzenia w polską budowlankę. Kłopoty zaczęły się kilka miesięcy temu

Dwa uderzenia w polską budowlankę. Kłopoty zaczęły się kilka miesięcy temu

Budowa domu, zdjęcie ilustracyjne
Budowa domu, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Materiały prasowe
Rosnące ceny materiałów budowlanych w połączeniu z odpływem pracowników z Ukrainy tworzy niebezpieczną mieszankę. Ceny nieruchomości mogą dalej rosnąć, a realizacja niektórych inwestycji będzie zagrożona, jeśli firmy budowlane nie zapewnią ciągłości zatrudnienia.

Już koniec zeszłego roku był bardzo nerwowo dla branży budowlanej. Ceny materiałów poszły bardzo w górę, więc rozpoczęte wcześniej inwestycje okazały się sporo droższe niż zakładano na etapie ich planowania. Wyjątkiem są sytuacje, w których firmy budowlane zabezpieczyły się i zgromadziły odpowiednie ilości materiałów. Rosnące ceny przekładają się na wyższe ceny nieruchomości: w dużych miastach dwie średnie pensje nie wystarczają na to, by kupić metr kwadratowy mieszkania (i to przy hipotetycznym założeniu, że kupujący nie mają już żadnych innych wydatków). Deweloperzy mają świadomość, że przy rosnących cenach nie będą w stanie nieustannie przerzucać kosztów na kupujących, bo i ci mają swoje naturalne ograniczenia finansowe.

Ceny stali wymknęły się spod kontroli

W ostatnich dniach zanotowano gwałtowny wzrost cen stali – to reakcja na obawy o przerwanie łańcuchów dostaw węgla koksującego i rud żelaza. Blacha HRC w ciągu tygodnia zdrożała o 13 proc. i jest już o 153 proc. droższa niż rok temu. W 2021 roku import stali do Polski z Rosji wyniósł 1,36 mln ton, a z Ukrainy 1,37 mln ton. Również zdecydowana większość rudy żelaza wykorzystywanej w wielkopiecowym procesie produkcji stali pochodzi z Ukrainy (gł. zagłębie Krzyworoskie na terenie obwodu dniepropietrowskiego, Polska to trzeci największy odbiorca rudy żelaza z Ukrainy) – informuje Krystian Brymora, analityk DM BDM.

Szybujące ceny materiałów to tylko jedno z niebezpieczeństw, przed którymi stoi branża budowlana. Drugim jest odpływ pochodzących z Ukrainy pracowników, z których wielu w ostatnich dniach wróciło na Ukrainę, by na miejscu zająć się pozostałą tam rodziną oraz wziąć udział w wojnie. Szacuje się, że nawet 50-60 proc. pracowników budowlanych to sąsiedzi zza wschodniej granicy.

– Dla krajowej branży budowlanej wojna na Ukrainie oraz nałożone w jej następstwie sankcje na Rosję będą miały przełożenie głównie po stronie kosztowej. Obserwowany wzrost cen surowców, w szczególności ropy naftowej oraz metali, a także oczekiwane ponowne problemy w łańcuchach dostaw z pewnością negatywnie przełożą się na koszty inwestycji budowlanych oraz infrastrukturalnych – napisał w komentarzu Adam Anioł, analityk BM BNP Paribas Bank Polska.

Najbliższe miesiące, a może nawet kwartały, będą trudne dla polskiej branży budowlanej, co przełoży się na uboższą i mniej dostępną finansowo ofertę nowych mieszkań. Jeśli jednak chwytać się pozytywnych scenariuszy, to po zakończeniu wojny polskie firmy będą mogły uczestniczyć w pracach związanych z odbudową ukraińskich dróg, mostów, budynków mieszkalnych i budynków użyteczności publicznej. Pracy będzie bardzo dużo, a jeśli Ukraina otrzyma wsparcie z zagranicy (dziś decyzję o uruchomieniu pomocy podjął Bank Światowy, a kiedy konflikt się zakończy, pomoc będzie płynęła z wielu stron), otwarta będzie kwestia reperacji od Rosji, to polskie firmy będą mogły podjąć się ambitnych i bardzo potrzebnych zleceń.

Czytaj też:
Huawei pomaga Putinowi bronić się przed hakerami? Mamy odpowiedź firmy

Źródło: WPROST.pl