Nie ulegajmy pokusie zbawiania świata
Artykuł sponsorowany

Nie ulegajmy pokusie zbawiania świata

Piotr Hofman, prezes zarządu HM Inwest
Piotr Hofman, prezes zarządu HM Inwest Źródło: Materiały partnera
Jesteśmy świadkami największego od II wojny światowej kryzysu humanitarnego w Europie. Polska jest czwartym krajem na świecie pod względem liczby przyjętych uchodźców. Więcej osób napłynęło w ostatnich latach tylko do USA, Kolumbii i Turcji. Wielkie serca Polaków w pierwszych dniach wojny to wspaniały pokaz solidarności. Jednak teraz stoją przed nami największe wyzwania: ekonomiczne, administracyjne i prawne.

Na odbicie inwestycyjne po pandemii raczej nie ma co liczyć. Z powodu wojny firmy boją się ryzykować i decyzje o dużych inwestycjach odkładają na później. Rosja, Ukraina i Białoruś odpowiadały za około 5% eksportu, więc siłą rzeczy firmy, które na te rynki eksportowały swoje produkty lub usługi będą musiały szukać alternatywy.Konflikt na Ukrainie spowodował też wzrost cen surowców – i to nie tylko energetycznych, których ważnym źródłem była nie tylko Rosja, ale i Ukraina, która jest przecież producentem nawozów, zboża czy metali. W wyniku wojny, ich podaż została ograniczona, co w sposób oczywisty ma przełożenie na ceny, a w konsekwencji nie pomaga w walce z inflacją. Ale najtrudniejsze wyzwanie to walka z kryzysem emigracyjnym, który może urosnąć do nieoszacowanych na razie rozmiarów.

Mówi się, że Ukrainę ostatecznie opuści nawet ponad 5 mln osób (przy ok 44 mln mieszkańców). Obecnie w Polsce jest już prawie 2,5 mln. Integracja uchodźców to długotrwały i kosztowny proces. Będzie wymagał sporych wydatków z budżetu państwa i inwestycji w usługi publiczne. Wstępne szacunki mówią, że do końca roku koszt utrzymania uchodźców będzie wynosić ok 2,2 mld euro. W tej puli kosztów nie ma edukacji i opieki medycznej. Jednak zdaniem ekspertów trzeba się liczyć z tym, że jest to kwota mocno niedoszacowana, a wyzwania dla polskich finansów publicznych w związku z napływem uchodźców będą znacznie większe. Doświadczenia migracyjne innych państw wskazują bowiem, że nawet po ustaniu działań zbrojnych do ojczyzny nie wracają wszyscy uciekający. Odwrotnie, spora ich część zostaje w kraju, do którego dotarła, na znacznie dłużej. Na kilkanaście miesięcy, kilka lat czy nawet na stałe. Obecnie szacuje się, że ok. 60-70 proc. uchodźców zdecyduje się pozostać w Polsce, w tym przede wszystkim kobiet i dzieci. Tymczasem większość wakatów to przemysł, logistyka i budownictwo. A więc sektory gospodarki bardziej dla mężczyzn. Szczególnie że wielu Ukraińców, którzy do tej pory pracowali w tych branżach, zdecydowało się na powrót do ojczyzny. Sporym problemem może okazać się też wydolność różnych usług publicznych, z których nagle może zacząć korzystać znacznie więcej osób, np. administracyjnych, pomocy społecznej, bezpieczeństwa publicznego, a przede wszystkim służby zdrowia -a należy pamiętać, że nawet przed pandemią nasza służba zdrowia mocno kulała. Kolejna kwestia to kwestia mieszkaniowa. W Polsce od lat mamy deficyt mieszkań, a obecna skala napływu ludności ten problem pogłębi. Wielu uchodźców ulokowanych jest w hotelach czy ośrodkach wczasowych, ale z powodu nadchodzącego sezonu, właściciele takich obiektów chcieliby nadrobić straty spowodowane chociażby pandemicznymi obostrzeniami ostatnich dwóch lat. Ciężko wymagać więc od nich kolejnych zastojów w działalności. Uchodźcom udostępniło mieszkania wiele polskich rodzin, ale dla niektórych wiąże się to z ryzykiem, ponieważ wynajmujący nie wiedzą kiedy i jak będą mogli wypowiedzieć umowę, która często zawarta była „z serca”.

W Polsce, w zaistniałej sytuacji należy przystąpić do tworzenia profesjonalnych ośrodków dla uchodźców. Zwłaszcza, jeżeli kryzys na Ukrainie będzie się przeciągać, co oznaczać będzie dalszy wzrost liczby przyjeżdżających. Na ten cel musimy pozyskać środku z UE i wówczas w bezpieczny i zorganizowany sposób opanować problem.

Ze względu na ryzyko dużej presji migracyjnej zarządzanie tym kryzysem wymaga wielopoziomowego zaangażowania nie tylko unijnego i NATO, ale głównie na szczeblach krajowych. Psychologowie, socjologowie, ekonomiści, eksperci od rynków pracy i nieruchomości a nawet specjaliści od dyplomacji powinni wspomóc rząd w ocenie skutków społecznych i ekonomicznych fali uchodźczej, a przede wszystkim w przygotowaniu i wdrażaniu systemowych rozwiązań w zakresie pomocy.

Przede wszystkim jednak należy pamiętać, że doświadczenia krajów, które miały do czynienia z falami masowej i niekończącej się migracji, wskazują, że pierwotna empatia przeradza się w niechęć, która może narastać, natomiast współczucie i chęć pomocy będą się zmniejszać jeśli system finansowania nie zostanie zmodyfikowany. Nie można przybywającym do naszego kraju (nawet tym uciekającym przed wojną) dawać profity większe od żyjących tu Polaków, którzy od lat ciężko pracują i płacą podatki. Dlatego należy udzielać początkowej pomocy, ale ci którzy chcą zostać u nas dłużej powinni nauczyć się samodzielności i życia w naszym państwie. Tylko w taki sposób udzielimy realnej pomocy i nie doprowadzimy do animozji polsko -ukraińskich. Pamiętajmy o ważnym na dziś przesłaniu Kard. Stefana Wyszyńskiego: „Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulec pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej ojczyzny”.

Autor: Piotr Hofman